niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział 35

- Ja ich odciągnę -powiedział cicho William przerywając ciszę.
- Nie nie możesz jeszcze cię zabiją - sprzeciwiłam się od razu.
- Jakbyś zauważyła to ja już jestem martwy, nic mi nie zrobią.
-Ale...
- Żadne ale, to moja sprawa - powiedział i wyszedł za muru.
Strażnicy od razu zareagowali. Kazali mu się zatrzymać, a gdy chłopak zaczął biec obydwoje pobiegli za nim. Miałam wolny teren. Nikogo nie było już widać w pobliżu. Wyszłam z kryjówki i skierowałam się w stronę drzwi. Zanim je otworzyłam zawahałam się, czy naprawdę chcę to zrobić, jednak po chwili odrzuciłam te myśli i popchnęłam drzwi. Otworzyły się bez żadnego problemu. Pewna siebie weszłam do środka. W sali na tronie siedział król Karlen. Nad nim znajdowało się ogromny witraż z jego podobizną. Wcześniej go nie było. Król wcale się nie zdziwił gdy mnie zobaczył.
- Kogo my tu mamy, panna Kimberly we własnej osobie, co cię do mnie sprowadza? - zapytał z pewnością siebie.
- Chyba sam wiesz - odpowiedziałam bez zastanowienia.
- Ale myślałem, że przyjdziecie później i wejdziecie z hukiem, a tutaj tylko ty i to sama. Zasmuciłaś mnie, myślałem, że jesteś mądrzejsza.
- Zaraz wszystko się skończy i już ciebie nie będzie - krzyknęłam wkurzona.
- Ty mnie chyba nie znasz, że myślisz że mnie pokonasz sama. Jesteś bardzo zabawna - powiedział próbując się nie śmiać.
Wyjęłam z pasa jedno z ostrzy i rzuciłam je wprost w Karlena. Mężczyzna zrobił szybki unik i nóż wbił się w oparcie tronu.
- Nieźle jak na dziewczynę, jednak to nie wystarczy - powiedział i podchodząc do zbroi rycerskiej wyjął z dłoni manekina miecz.
- Ciekawe jak sobie poradzisz z tym?
Król ruszył w moim kierunku. Kiedy tak biegł w moja stronę, próbowałam go trafić którymś z sztyletów, jednak za każdym razem co chciałam go trafić otrze odbijało się od miecza i odskakiwało na boki. Nagle zauważyłam, że brakło mi ostrzy. Mężczyzna zatrzymał się na chwilę, aby się szyderczo uśmiechnął i ruszył ponownie prosto na mnie. Zamachnął się jednak udało mi się szybko uniknąć ostrza. Za każdym razem starałam się uciec, gdy on chciał mnie ugodzić mieczem. Nagle przypomniałam sobie, że w bucie mam jeszcze jeden sztylet. Szybkim ruchem wyjęłam go i zablokowałam uderzenie miecza. Król zdziwiony moim zachowaniem zatrzymał się na chwilę. Miałam wtedy szansę, aby zaatakować. Szybkim ruchem ugodziłam go w nogę, która od razu zaczęła krwawić. Karlen jeszcze bardziej się wkurzył. Zaczął wywijać mieczem we wszystkie strony. Coraz trudniej, było je unikać. Nagle wytrącił mi sztylet z ręki. Byłam w potrzasku. Jedyne co mi zostało to albo umrzeć albo znajdzie się ktoś kto mnie uratuje.
- Przygotuj się na śmierć - zawołał Karlen. Na twarzy miał swój szatański uśmieszek.
Nagle usłyszałam huk i trzask spadającego szkła. Spojrzałam na wielki witraż za mężczyzną i zobaczyłam wielkiego smoka. Król odwrócił się aby zobaczyć co się stało. Miałam wtedy odpowiedni moment, aby dosięgnąć najbliższej broni i zakończyć żywot złego króla. Złapałam za sztylet i podeszłam od tyłu do mężczyzny. Nagle on się odwrócił. Szybkim ruchem wbiłam mu sztylet prosto w serce. Nagle coś zabolało mnie w brzuchu. Puszczając rękojeść sztyletu. Spojrzałam na mój brzuch. Tkwił w nim miecz króla. Wyjęłam go delikatnie i upuściłam go na ziemię. Zaczęło mi się robić słabo. Przed oczami zaczęło mi się kręcić. Upadłam na ziemię. Jedyną rzeczą co zobaczyłam przed odpłynięciem osobę, która zeskakuje ze smoka. Więcej już nie pamiętam.

 Zapraszam na mojego nowego bloga 

1 komentarz:

  1. Chyba nie zamierzasz uśmiercić głównej bohaterki ? ja tu nadrabiam rozdziały i taki zong O.O nie nie nie nie można. Ciekawa jestem kim jest chłopak na smoku i jak to się wszystko potoczy. No cóż pisz dalej, poza tym gratuluję już 35 rozdziałów ehh chciała bym tyle napisać :)

    OdpowiedzUsuń