piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 30

Oto dodałam swój 30 rozdział. Jestem z tego dumna. Również, że na mój blog był wyświetlany prawie 2960 razy. Jestem bardzo z tego zadowolona. Nie spodziewałam się, ze ktokolwiek będzie chciał go czytać, a jednak są osoby, którym się podoba. 
Ten rozdział dedykuję wszystkim czytelnikom, a w szczególności osobą, które skomentowały mój wcześniejszy rozdział : Agata Fontczak, Savi Valent, Cassie, Lynette Roosevelt, Julie Jackson.
Pozdrawiam. 


Miałam już dość tych treningów. Mój dzień ciągle toczył się tak samo. Od trzeciej w nocy zaczynał się poranny trening zdolności z tatą i trwał aż do piątej nad ranem. Następnie szykowałam się do szkoły na ósmą rano. Kiedy wracałam ze szkoły od razu musiałam na kolejny trening lecz tym razem z mamą. Polegał on na zwinności i doskonaleniu władzy nad żywiołami. Mama męczyła mnie tak do dwudziestej. Kiedy mogłabym mieć czas na odpoczynek, musiałam się uczyć do szkoły. Tak zostawało mi aby niecałe trzy godziny na sen, podczas którego i tak nie mogłam zasnąć. Miałam już tego wszystkiego dość. Zamiast żyć tak jak wcześniej, teraz muszę się szkolić na wojownika. Ile można? Ja mam dopiero 16 lat!!!
***

-Wstawaj Kim – mówił ktoś do mnie, próbując mnie rozbudzić.
-Która godzina? - zapytałam zaspana.
-Prawie 6 rano – odpowiedział spokojnie Nicholas.
-Co ?!?!?!?! - krzykłam przerażona.
Zaspałam na trening z ojcem. Zapewne się wkurzy. On nie lubi gdy się nawet spóźnię o sekundę, a co dopiero nie przyjść na trening. Trochę się już nauczyłam podczas miesiąca ćwiczeń.
-Nie panikuj, Jack nic ci nie zrobi. Twoi rodzice zgodzili zrobić ci dzisiaj wolne, pod warunkiem, że spędzisz ten dzień razem ze mną – uspokoił mnie.
-A co ze szkołą? - zapytałam.
-Zapomniałaś, że dzisiaj masz wolny dzień, szkoła ma wolny dzień – powiedział siadając na łóżku koło moich nóg.
-Więc co chciałabyś dzisiaj robić? - zapytał.
-Sama nie wiem, może spać – odpowiedziałam kładąc się z powrotem, zakrywając twarz poduszką.
-Dobra jak chcesz pośpij sobie do ósmej, a później będziesz robić to co zaplanowałem – powiedział i ruszył w stronę drzwi.
-A co chcesz na śniadanie? -zapytał zatrzymując się na progu.

-Nie wiem. Zjem wszystko co przygotujesz – powiedziałam i z powrotem zakryłam twarz poduszką.
***
Obudziłam się ponownie około godziny ósmej. Ubrałam się w szare spodnie dresowe, cielistą bokserkę, a na to czarny rozciągnięty sweterek. Na nogi włożyłam stare, szarego kolory adidasy. Włosy związałam w niedbały warkocz. Gotowa zeszłam po woli do kuchni. Zdziwiłam się kiedy zobaczyłam w niej zastawiony stół wieloma daniami, których nazw nie znam. Pachniały przepięknie. 
- Jak wyspałaś się?  -zapytał. 
Spojrzałam od razu na Nicholasa. Na początku go nie zauważyłam. Na jego widok wybuchłam śmiechem. Miał na sobie fartuch ze zdjęciem ciała kobiety w bikini. Wyjęłam telefon i od razu zrobiłam mu zdjęcie. 
- Co cie tak śmieszy? - zapytał zdziwiony jakby nie wiedział o co chodzi.
- Śmiesznie wyglądasz w tym fartuchu - odpowiedziałam próbując powstrzymać śmiech.
- Fartuch jak fartuch. Ważne, aby chronił ubrania przed ubrudzeniem.
Nie mogłam już z niego. Podeszłam bliżej niego i pokazałam mu jego zdjęcie. Nicholas natychmiast zrozumiał o co mi chodziło i od razu zdjął fartuch.
- Dobrze, już wiem o co ci chodziło, a mogłabyś usunąć już to zdjęcie.
- No nie wiem muszę to pokazać Elenie
- Proszę nie pokazuj.
- Mam lepszy pomysł, wyślę jej to sms-em.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Dawaj telefon...
- Nie dam...
- Dasz...
- Nie dam
Nagle chłopak rzucił się na mnie aby zabrać mi telefon. Zaczęłam uciekać. W końcu nie mając pomysłu gdzie uciekać, wybiegłam na dwór. Schowałam się tam za ścianą po lewej stronie od drzwi wyjściowych. Czekałam w ukryciu aż Nicholas wyjdzie przez drzwi. Jednak długo nie wychodził. 
Nagle ktoś złapał mnie od tyłu w pasie i podniósł. Jednak za bardzo się przeliczył i przewróciliśmy się na trawę. Zaczęliśmy się siłować kto będzie silniejszy i zostanie na górze. Okazało się jednak, że Nicholas jest ode mnie bez silniejszy i bez trudu przygwoździł mnie do ziemi. Spojrzeliśmy się na siebie i wybuchliśmy śmiechem. Nicholas zaczął powoli przybliżać swoją twarz do mojej. Nagle coś stanęło obok nas i zaczęło się nam przyglądać. Nie był to żaden człowiek.
Co to jest???