piątek, 21 czerwca 2013

Rozdzial 5

Rozpakowałam zakupy. Kiedy wszytko było już na swoim miejscu poszłam się przebrać w codzienne ubrania. Ubrałam stare szorty i nieco potargana koszulkę. Zalorzyam również stare nieco zdarte adidasy i wyszłam z domu. Otworzyłam  garaż. Rozejrzałam się po nim w poszukiwaniu kosiarki. Zauwarzyłam ze w rogu stoi coś zakryte jakimś dużym materiałem. Podeszłam i chwyciłam za materiał. Pociągnęłam za materiał i mnie zamurowało. Przede mną stal czerwono czarny  ścigacz marki yamaha. Zawsze chciałam mieć takiego, a tu prababcia takiego miała w garażu. Ciekawe po co jej on był. Musiałam  go dotknąć żeby wiedzieć ze nie jest on moim wymysłem, jednak on stal tam naprawdę. Obok stała kosiarka. Musiałam się powstrzymać żeby nie siąść na motor, wiec wzięłam kosiarkę i wyszłam z nią na podwórek. Włączyłam MP4 w której leciała piosenka Justin Timberlake ,,Mirrors". Odpaliłam kosiarkę i zaczekam kosić. Kiedy miałam skoszona niecałą polowe, coś uderzyło mnie w plecy. Odwróciłam się i spojrzałam umarznie miedzy drzewami żeby zobaczyć kto mnie rzucił. Jednak nikogo nie zauwarzyłam.  Nagle coś się poruszyło. Ruszyłam w kierunku miejsca gdzie  przed chwila widziałam ruch. Mijałam wiele drzew i krzewów. Ciągle mi się wydawało ze ktoś mnie śledzi lub za mną idzie. Tak szlam za czyimiś śladami aż doszłam do jakieś ścieżki. Przy niej ślad się urwał. Wszędzie było jedynie widać drzewa które wyglądały jakby tańczyły. Słychać było śpiew ptaków. Usłyszałam pisk jakiegoś zwierzęcia. Rożejszałam się na około lecz nic nie zauwarzylam oprócz jakiegoś ogromnego ptaka który leciał nad koronami drzew. Idąc tak drużka  doszłam do jakieś bramy zbudowanej z kamieni. Na gorze miała wyryty złotymi literami napis ,,WYOBRAŹNIĄ ZOBACZ ŚWIAT".
- Nie rozumiem. Jak można wyobraźnią zobaczyć świat. - powiedziałam.
Nagle z daleka usłyszałam głos mamy. Pobiegłam z powrotem na podwórko.
- Kimberly, gdzie byłaś? - zapytała mama kiedy dotarłam do niej.
-Musiałam coś sprawdzić.- odpowiedziałam.
- Dobrze , ale najpierw skończ kosić trawę. Nie wiem czy ci mówiłam ale w poniedziałek idziesz do szkoły.- powiedziała mama i wróciła do domu.
No nie mogę. Dopiero co się wprowadziłyśmy a już będę musiała do szkoły. Podeszłam do kosiarki i postanowiłam dokończyć kosić. Musze kiedyś wrócić do lasu i zobaczyć co jest za brama, a możliwe ze dowiem się co oznacza ,,WYOBRAŹNIĄ ZOBACZ ŚWIAT".


                                               *********************************
Oto kolejny rozdział. Przepraszam za błędy. Jak wam się podoba nowy wygląd. Swoje opinie piszcie w komentarzach. Będę wdzięczna ;) Pozdrawiam

niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdzial 4

Promienie slonca musnely moja twarz. Otworzylam oczy i spojrzalam na zegarek. Byla osma rano. Wstalam z lozka i zeszlam po schodach do kuchni. Mama naszykowala reszte wczorajszych kanapek i zaparzyla swierza herbate.
-Jak zjesz sniadanie, pojdz sie naszykowac. Pojedziemy do miasta na zakupy. - powiedziala mama wstajac od stolu.
Kiedy sie najadlam wrucilam do pokoju sie naszykowac. Zapowiadalo sie cieplo, wiec ubralam krutkie dzinsowe spodenki i rozowa zwiewna bluzke. Pod spodem mialam biala bokserke. Na nogi zalorzylam czarne tenisowki. Wlosy rozczesalam i zawinelam je w niedbalego warkocza. Kiedy bylam juz gotowa zeszlam po schodach i wyszlam na dwor. Mama siedziala juz w samochodzie. Wsiadlam do auta i ruszylysmy polna sciezka prowadzaca do bramy. Po kilku minutach dojechalysmy do miasta. Bylo tam tak cudownie. Wszyscy ludzie witali sie i byli dla siebie uprzejmi. Na pasach spotkalismy grupke tutejszej mlodzierzy. Zauwarzylam wsrod nich wysokiego chlopaka ktory spojrzal w  moja strone i sie usmiechna. Odwzajemnilam usmiech. W koncu dojechalismy do jakies duzej galerii. Mama zaparkowala samochod najblizej budynku. Kiedy weszlismy do srodka ukazalo nam sie ogromne centrum handlowe. Weszlismy do sklepu sporzywczego zeby kupic jedzenie do domu, gdyz szafy w kuchni swiecily pustkami. Mama dala mi nieco kasy i liste zakupow, a ona poszla do jakiegos innego sklepu mowiac mi ze jak wszystko kupie to mam do niej zadzwonic. Wzielam koszyk na zakupy i zaczelam poszukiwanie wszystkich rzeczy z listy. Kiedy wszystko kupilam, wyszlam ze sklepu. Nie moglam sie dodzwonic do mamy, wiec postanowilam pochodzic sobie po centrum. Chodzilam sobie tak kilka minut, kiedy zauwarzylam szyld z napisem Karate i jeszcze jakies japonskie znaki. Spojrzalam przez szybe i zobaczylam ze odbywa sie trening. Zawsze chcialam uczyc sie jakiejs sztuki walki. Weszlam do srodka i stanelam sobie pod sciana zeby nikomu nie przeszkadzac. Jednak po chwili zauwarzyli mnie starsi uczniowie.
- Patrzcie kogo my tu mamy. - powiedziala jedna dziewczyna w czarnych wlosach.
- Pewnie szpieg z innego dojo. - powiedzial chlopak ktory stal kolo dziewczyny.
- Ale ja nikogo nie szpieguje, ja nawet nie umie walczyc.-powiedzialam.
- To my stwierdzimy. Will chodz tutaj. -zawolala dziewczyna o niebieskich oczach i czerwonych wlosach.
Z przebieralni wyszedl chlopak ktorego widzialam na pasach. Byl ubrany w spodenki do kolan i czarny t-shirt. Wlosy koloru nieco ciemnego brazowego mial w nieladzie jakby specjalnie tak sie uczesal.
- Zmierzysz sie z Willem i zobaczymy czy jestes szpiegiem i klamca czy nie.
Chlopak podszedl do mnie i uklonil sie nieco, majac mnie ciagle na oku. Odzajemnilam uklon tak samo jak brunet to zrobil przed chwila. Zaczelismy walczyc. Chlopak zamachna sie a ja szybko kucnelam i w mgnieniu oka podcielam mu nogi a on sie przewrocil. Za kazdym razem kiedy on atakowal nie mogl mnie nawet dotknac. Nie wiedzialam jak to robie. Dzialo sie to tak szybko. Nagle zrobilam wykop z obrotu, lecz chlopak sie zchylil i nie dostal, jednak stalo sie cos jeszcze dziwniejszego niz moje niewiadome uzdolnienia bitewne. Sciana przed ktora przed chwila stal chlopak  plonela. Ludzie ktorzy znajdowali sie w pomieszczeniu albo prubowali ugasic ogien, albo patrzyli sie ze zdziwieniem w moja strone. Zlapalam torbe z zakupami oraz moje rzeczy i wybieglam z pomieszczenia. W ciagu kilku minut bylam przy samochodzie. Po jakims czasie przyszla mama i pojechalysmy do domu. Przez cala droge nic nie mowilam mamie co mi sie przydarzylo w galerii.


                                          *********************************
Oto nastepny rozdzial. Nie dlugo powinlam dodac nastepny, gdyz juz koniec sprawdzianow. Mam nadzieje ze wam sie podoba. 

piątek, 14 czerwca 2013

Rozdzial 3

Mama odpalila silnik samochodu. Trzy dni  na ktore mialam czas na porzegnanie ze znajomymi minely bardzo szybko. Wszystkie moje i mamy rzeczy byly spakowane do pudel ktore teraz byly poukladane w badarzniku samochodu mamy. Zostaly jedynie meble.
-Kimberly, musimy jechac. - wolala mama stoja kolo dzwi kierowcy.
- Juz ide. - odpowiedzialam.
Podnioslam ostatnie pudlo i ostatni raz spojrzalam na salon ktory wygladal nieco pustawo. Wyszlam z domu i wsadzilam pudlo do bagarznika. Bagarznik  byl pelny i mozna bylo go zamknac. Usiadlam z przodu samochodu. Po chwili wsiadla mama przed kierownica i ruszylismy w daleka podroz do nowego domu ktory byl oddalony od tego miejsca o jakies cztery godziny drogi liczac korki ktore sie nie uniknie. Wsadzilam sluchawki do uszu i wlaczylam na MP4 swoje ulubione piosenki. Mijalysmy dom za domem, miasto za miastem. Po nie calych czterech godzinach jazdy dojechalismy do malej miejscowosci za ktora znajdowala sie stara posiadlosc prababci. Kiedy dojechalismy na miejsce zobaczylam wielka brame pieknie zdoniona ktora sama sie otwarla kiedy skrecilismy w jej strone. Dalej prowadzila polna droga przez las ktory mial wysokie drzewa. Kreta droga prowadzila tak okolo 500 metrow na ktorej koncu znajdowala sie ogromna polana na ktorej znajdowal sie duzy dom. Z tylu dalej prowadzil las. Mama zajechala na tyl domu na ktorym znajdowalo sie zielone podworko na ktorym byla nieco za duza trawa.
- Czeka cie jutro koszenie trawy. - powiedziala gaszac silnik samochodu.
- Czemu mnie? A ty co bedziesz robic. - zapytalam z oburzeniem.
- Ja bede sprzatac w domu. Chyba ze wolisz sprzatac caly dom, a ja bede koscic trawe.
- To juz wole kosic trawe. - odparlam.
- Dosyc pogadanek teraz musimy sie rozpakowac. -powiedziala mama i wysiadla z auta. Wysiadlam  z samochodu i rozejrzalam sie na okolo. Dom nawet ladny jednak las odstraszal. Wogole na drzewach nie bylo lisci, a to wydawalo sie dziwne jak na polowe wrzesnia. Wyciaglam z bagarznika karton i zaczelam mamie pomagac je wnosic do srodka. Kiedy weszlam do domu moim ocza ukazalo sie piekne wnetrze domu w ktorym kazdy chcialby zamieszkac. Bylo tu jasno i przytulnie. Wnetrze zdobily
przepiekne drewniane meble. Najbardziej co przykowalo moja uwag
e byly przepiekne obrazy malowane przez zdolnego artyste. Kiedy wszystkie kartony byly juz wniesione do domu, poszlysmy razem do kuchni zjejsc kolacje. Spojrzalam do lodowki w ktorej nic nie bylo.
- Juto bedzie trzeba jechac do centrum na zakupy, a narazie zjemy kanapki ktore nam zostaly. - powiedzialam patrzac w strone mamy.
Zjadlysmy kilka kanapek i poszlysmy do pokoji ktore sobie wybralysmy. Moj pokoj byl nie duzy pomalowany na rozne odcienie niebieskiego. Mial balkon  z ktorego widok byl na las za domem. Moj pokoj mial jeszcze jeden plus, gdyz znajdowala sie w nim dwie pary dzwi ktore jedne prowadzily do duzej lazienki, a drugie do ogromnej  przebieralni w ktorej znajdowaly sie ubrania jakby byly uszyte specjalnie dla mnie a zarazem bardzo modne. Umylam sie i polorzylam sie do lozka. Zdarzylam przed spaniem wyslac mojej przyjaciolce sms ze dojechalam  i odrazu usnelam.



                    *********************************************************************
Oto kolejny rozdzial. Wiem ze nieco dlugi ale mialam duzo pomyslow podczas jego pisania

czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdzial 2

Minal tydzien od dnia w ktorym dowiedzialysmy sie z mama o spadku ktory zapisala nam prababcia.  Siedzialam w pokoju  i odrabialam lekcje na nastepny  dzien.
- Kim chodz na chwile. - zawolala mama. 
Wstalam z krzesla i ruszylam w strone salonu w ktorym mama siedziala. 
- O co chodzi mamo? - zapytalam wchodzac do pokoju.
- Pamietasz ten spadek co zapisala nam prababcia Katrina? - zapytala.
- Pamietam.
-W wczoraj pojechalam tam rano sprawdzic jak wyglada. - zaczela.
- No i co? - zapytalam spodziewajac sie do czego ona zmierza.
- Chodzi o to ze zamierzam sie z toba tam przeprowadzic do konca tego tygodnia. - powiedziala nie owijajac w bawelne.
- A co jesli ja nie chce!? - krzyknelam. Nie mialam zamiaru sie  przeprowadzac.
- Nie masz wyboru. Juz wszystko zalatwilam,  ten dom sprzedajemy i do piatku musimy byc spakowane.
 - A moje kolezanki? - zapytam oburzona.
- Masz trzy dni zeby sie z nimi porzegnac. 
- Ale...
- Zadne ale. Koniec kropka.
Wybieglam z salonu prosto do mojego pokoju. Trzasnelam dzwiami  i polorzylam sie na lozku. To nie sprawiedliwe. Nawet sie nie spytala czy chce sie przeprowadzic. Dala mi tylko trzy dni by sie mogla porzegnac. A co jesli tam nie znajde kolezanek ani wogule zadnych znajomych. Przeciez prababcia byla stuknieta. Jedynie co bylo w niej dobre to tylko prezenty ktore dawala. Zwykle to byly ksiazki, ale przynajmniej takie ktore lubie.  Po jakims czasie sie nieco uspokoilam lecz nie wiem czy wybacze mamie to co zrobila. Dopiero co zaczal sie rok szkolny a ja juz musze sie porzegnac z kolezankami na zawsze. Kto wie czy kiedys sie zobaczymy. Dokonczylam odraniac lekcje ktorych i tak nie bylo duzo. Poszlam sie umyc i kiedy wrucilam do pokoju wzielam moje wspolne zdjecie z kolezankami i patrzylam na nie przez dluzszy czas dopuki nie usnelam.

                  *******************************************
Mam nadzieje ze pasuje i przepraszam za ortografie ale musicie sie przyzwyczaic ze nie pisze niektorych polskich znakow.

środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 1

Usłyszałam dzwonek od drzwi.
- Kim otwórz drzwi. - krzykneła mama z kuchni.
-Dobrze mamo. - odpowiedziałam i pobiegłam do drzwi.
Otworzyłam drzwi. Stał w nich jakiś wysoki pan. Był ubrany w drogi  garnitur i ślniące lakierki. Na nosie zwisały mu okropne okulary, a na głowie zostało mu niewiele włosów, które nawet najdrorzszy tupecik nie zasłoni.
- Witam panienko czy jest twoja mama. - zapytał uprzejmie.
- Jest.
Kiedy się odwruciłam mama już za mną stała.
- W czym mogę panu pomoc? - zapytała
- Nazywam się pan Jones i przyjechałem tu w sprawie spadku pani świetej pamięci babci Katriny. - powiedział  wyciagąjąc z torby teczkę w różowym kolorze.
- To prababcia żyła? - zapytałam, bo ona kilka lat temu zagineła i ślad po niej zaginą.
- Wychodzi na to ze żyła. Kiedy ona zmarła? - zapytała mama.
- Dwa dni temu w swoim starym rodzinnym domu. - odpowiedział pan Jones i dopowiedział - Przekazała mi list w którym napisała ze cały swój majątek przekazuje wam.
- A co do niego się zalicza? - zapytała z ciekawości mama.
- Jest w nim stary dwór,oszczędności i cały dobytek jaki miała. Reszzte znajdziecie w tym liscie. Nie mogetu zbyt dlugo zostac bo czeka mnie jeszcze duzo pracy. Wrazie jakis wonpliwoci prosze sie skontaktowac. To jest moja wizytowka. - wyciagna z kieszeni marnarki mala karteczke na ktorej znajdowalo sie jego nazwisko i numer telefonu. Wreczyl ja mamie i odwracajac sie bez slowa ruszyl w strone swojego mercedesa. Wsiadajac powiedzial ,, Do widzenia"  i znikna w samochodzie. Z mama jeszcze chwile patrzalysmy jak odjerzdza, a jak znikna nam z oczu zamknelam dzwi. Mama wrucila do kuchni i siadla przy stole. Otworzyla list i zaczela czytac.Przez chwile czytala z powarzna mina ale potem pojawil sie jej na twarzy szeroki usmiech.
- O co chodzi? - spytalam.
- Prababcia zostawila nam bardzo duza posiadlosc, 100 tysiecy dolarow i wszystkie rachunki dworku sa oplacone na 5 lat. - powiedziala ucieszona.
- Ciekawe z skad ona miala tyle kasy? - zapytalam sie zaciekawiona.
- Kto to wie. - odpowiedziala mama.
Wyszlam z kuchni i poszlam prosto do swojego pokoju.  Polorzylam sie na lozku i zaczelam czytacz ksiazke ktora kiedys dostalam od prababci.

                                             ********************************
            Oto pierwszy rozdzial. Mam nadzieje ze wam sie spodoba. Nie zwracajcie nigdy uwagi  na ortografie.