wtorek, 15 kwietnia 2014

Rozdział 18

Dobiegliśmy do motorów. Wsiadłam na swój i odpaliłam go. Will już ruszył, gdy nagle z tyłu usłyszałam krzyk jakiegoś chłopaka. Był to Nicholas. Jeden z żołnierzy złapał go na sznur, to nie był człowiek tylko zwierze. Zostawiając motor, pobiegłam w kierunku chłopaka. Nie wiem z skąd wzięła się we mnie taka odwaga. Zaczęłam walczyć z żołnierzami. To był błąd. Było ich o wiele więcej i nie dawałam sobie rady. Niespodziewanie poczułam ból w tylnej części głowy. W mgnieniu oka opadłam na ziemię i straciłam przytomność.
*  *  *
Ocknęłam się ciągnięta do jakiegoś pomieszczenia w jakimś budynku. Nagle się zatrzymaliśmy przed wielkimi, drogo zdobionymi drzwiami. Po chwili drzwi się otworzyły i zostałam wciągnięta do jeszcze większego pomieszczenia. Nagle dwóch żołnierzy puściło mnie i z hukiem upadłam na płytki. Z trudem się podniosłam. Okazało się, że znajduję się w sali tronowej. Na środku pokoju, na największym z tronów siedział jakiś mężczyzna ubrany w strój królewski. Na głowie spoczywała korona. Spod niej wystawały kosmyki siwych włosów pomieszanych nieco z kolorem brązowym. Od razu zrozumiała, że to okrutny król Karlien. Obok niego siedział młody chłopak. Na oko miał około osiemnastu lat. Jego czarne kosmyki włosów z lekkością opadały na jego czoło. Na początku w jego oczach było widać znudzenie, lecz kiedy spojrzałam na niego, spojrzenie od razu się ożywiło. 
-Kogo ja tu widzę. Czy my się przypadkiem nie spotkali? - zapytał król.
-Na pewno nie, gdybym cię gdzieś spotkała z pewnością zapamiętałam taką brzydką gębę - powiedziałam chcąc wyprowadzić, go z równowagi. Od razu zadziałało.
-Nie odzywaj się do mnie tak smarkulo. Do lochu z nią. Pogadamy sobie inaczej, gdy zmądrzejesz - rozkazał, że złością.
Dwóch żołnierz chwyciło mnie za nadgarstki.
-Ja mam zmądrzeć? Facet ty patrz na siebie. Z taką głupotą cię nawet w szkole dla niepełnosprawnych nie  przyjęliby - odpowiedziałam kierują się już do drzwi wyjściowych.
*   *   *
Żołnierze wrzucili mnie do jakieś brudnej celi, zamknęli na klucz i wyszli. 
-Widać, że brak im kultury - powiedziałam do siebie.
-Coś ty mu powiedziała? - zapytał mnie ktoś siedzący za mną.
Postać wynurzyła się powoli z mroku. Był to Nicholas. Na twarzy miał dwie rany cięte od jakiegoś narzędzia.
-Co ci zrobili? - zapytałam zdziwiona podbiegając do niego. 
-Jak ty byłaś nieprzytomna  to dureń, który uważa się za króla zaczął mnie przesłuchiwać, a przez to, że nie chciałem nic mówić zaczął mnie okaleczać. Przestał kiedy zemdlałem. Ale jak widzę tobie nic nie zrobił -odpowiedział chłopak.
-No wiesz, moja chamskość mnie przerasta - odpowiedziałam tryumfalnie.
Zapadła cisza. Nicholas zaczął się powoli do mnie przybliżać. Wyczułam, że chciał mnie pocałować. Szybko odsunęłam się od niego na bezpieczną odległość. Chłopak się nieco zdziwił.
- Mmmm - ktoś odchrząkną.
Spojrzałam w kierunku z którego dochodził odgłos.
Z drugiej strony krat stał syn króla Karliena.
-Mam nadzieję, że nie przeszkadzam? - zapytał.
- Nie, a co? - odpowiedziałam.
-Dobra - powiedział i zaczął otwierać kłódkę od krat.
-Co ty robisz? - zapytał Nicholas.
-Jesteście wolni.
-Ale czemu?- zapytałam tym razem ja.
-Mam dość, że mój ojciec bawi się w króla. Przez niego mam całe życie zrujnowane. Właśnie dlatego was wypuszczam, abyście go pokonali - odpowiedział.
Nie zadawając już więcej pytań poszliśmy za synem króla. Chłopak wyprowadził nas z zamku. Nicholas od razu ruszył biegiem w las. 
-Czy mógłbym wiedzieć jak masz na imię? -zapytał uprzejmie chłopak.
-Jestem Kim, a ty?
-Derek - odpowiedział.
-Może kiedyś się jeszcze spotkamy.
-Może.
Ruszyłam w kierunku lasu. Odwróciłam się na chwilę i pomachałam na pożegnanie Derekowi.



piątek, 11 kwietnia 2014

SZOK!!!!

Jestem w szoku. Wchodzę na bloga, a tutaj powyżej tysiąca wejść. Bardzo wam dziękuję. Do ter pory nie mogę w to uwierzyć. Nie spodziewałam się, że kiedyś na tym blogu będzie tyle wejść. Postaram się w najbliższy czasie napisać nowy rozdział, ale jeszcze nie wiem kiedy. Na pewno po świętach i po testach. Jeszcze raz wam dziękuję i pozdrawiam.