- Co w tym takiego śmiesznego, to nie jest normalne? - powiedziałam oburzona jego zachowaniem.
- Jakbyś jeszcze nie zauważyła, to wszystko tutaj jest nie normalne. To jest zwykły gryf i nazywa się Milent. Nie zrobi ci krzywdy. Jest po naszej stronie - powiedział spokojnie, jednak bardziej to wyglądało jakby zaraz miał wybuchnąć śmiechem.
- Może i to prawda, ale to nie znaczy, że można mnie straszyć.
- Ale nikt cię tutaj nie straszy, Milent przyleciała, aby zabrać nas do przygotowanej przeze mnie niespodzianki dla ciebie - odpowiedział dalej, głaskając gryfa.
- Jakiej znowu niespodzianki, nie wystarczy już tego zamętu? Jeszcze trochę i zwariuję.
- Nie zwariujesz. Nie pozwolę ci na to - powiedział zostawiając gryfa i robiąc krok w moim kierunku.
Nagle stworzenie zaczęło iść za Nicholasem i kiedy chłopak chciał mnie przytulić, ono zaskrzeczało i udziobało go w pośladki. Chłopak podskoczył jak poparzony i pośpiesznie odwrócił się w kierunku gryfa.
- Chyba się w tobie zakochała - powiedziałam przez śmiech.
- Na to wychodzi - odpowiedział masując obolałe miejsce.
- Może się przelecimy nad lasem? - zapytał nagle.
- No nie wiem, ale czy to jest bezpieczne?
- Nie ma się czego bać, nic ci się nie stanie - odpowiedział wyciągając w moim kierunku rękę.
Chwyciłam jego dłoń i wsiedliśmy na Milent. Kiedy usiedliśmy wygodnie, stworzenie zaczęło biec. Po chwili jednak wzbiło się w górę. Lecieliśmy nad lasem. Z góry był taki piękny. To było takie piękne uczucie. Nagle skończył się las i zaczęliśmy lecieć nad jakąś wioską.
- Możemy się tutaj zatrzymać, chciałabym poznać tutejszych mieszkańców? - poprosiłam.
Chłopak przez chwilę się zastanowił, jednak po chwili nakazał Milent aby wylądowała w wiosce.
Nicholas pomógł mi zejść z grzbietu stworzenia. Powiedział coś gryfowi, a stworzenie odleciało.
Mieszkańcy dziwnie się nam przyglądali kiedy przechadzaliśmy się uliczkami. Czułam się tutaj jak w średniowieczu. Ludzie tutaj mieszkający musieli być biedni i żyć ciągle w ten sposób jak średniowieczni ludzie. Dzieci nie zwracały na nas uwagi i beztrosko bawiły się w berka. Nagle w oddali usłyszałam czyjeś krzyki. Zaczęłam biec w ich kierunku. Zobaczyłam tam żołnierzy króla Karliena. Niszczyli dobytek pewnego małżeństwa z dwójką dzieci. Dzieci płakały. Ich ojciec starał się jakoś powstrzymać żołnierzy, ale to było na marne.
- Ej... zostawcie tych biednych ludzi! - zawołałam.
Żołnierze tylko na mnie spojrzeli i wrócili do dalszego niszczenia domu.
- Wy durnie, zostawcie to w spokoju! - zawołałam ponownie lecz tym razem głośniej.
- Jak ty nas nazwałaś? - zapytał oburzony jeden z żołnierzy.
- Nazwałam was durniami - powtórzyłam bez obawy.
- Pożałujesz tych słów - powiedział mężczyzna kierując się w moja stronę.
Zatrzymał się przede mną i z całej siły uderzył mnie w twarz. Upadłam na ziemię, jednak nie straciłam świadomości. W tym samym momencie, Nicholas pojawił się na miejscu. W ręku trzymał bułkę, którą się delektował jak nigdy nic. No tak, ja tutaj staram się pomóc ludziom, a się obżera.
Podbiegła do mnie kobieta i podniosła moją głowę.
- Nie musiałaś tego robić, damy sobie radę - powiedziała kobieta wycierając łzy ze swoich policzków.
Wstałam z powrotem na nogi i zgięta w pół spojrzałam na kobietę. W tym samym momencie moje oczy się zmieniły. Kobieta nieco się przeraziła i już chciała krzyknąć, jednak uciszyłam ją przykładając sobie palec do ust. Kobieta mnie posłuchała.
- Ale z was debile, nie wiecie z kim zadarliście - powiedziałam wyprostowując się.
Spojrzeli na mnie jak na dziwoląga, jednak po chwil się spoważnieli.
- Ty jesteś tym upiorem co zabił księcia - powiedział jeden z żołnierzy.
Mężczyźni, że strachu nie mogli się się ruszyć.
- Więc co macie na swoja obronę? Jeśli będziecie przekonujący to może wam daruję życie - powiedziałam robiąc krok w ich stronę.
-Bo...
- Może i to prawda, ale to nie znaczy, że można mnie straszyć.
- Ale nikt cię tutaj nie straszy, Milent przyleciała, aby zabrać nas do przygotowanej przeze mnie niespodzianki dla ciebie - odpowiedział dalej, głaskając gryfa.
- Jakiej znowu niespodzianki, nie wystarczy już tego zamętu? Jeszcze trochę i zwariuję.
- Nie zwariujesz. Nie pozwolę ci na to - powiedział zostawiając gryfa i robiąc krok w moim kierunku.
Nagle stworzenie zaczęło iść za Nicholasem i kiedy chłopak chciał mnie przytulić, ono zaskrzeczało i udziobało go w pośladki. Chłopak podskoczył jak poparzony i pośpiesznie odwrócił się w kierunku gryfa.
- Chyba się w tobie zakochała - powiedziałam przez śmiech.
- Na to wychodzi - odpowiedział masując obolałe miejsce.
- Może się przelecimy nad lasem? - zapytał nagle.
- No nie wiem, ale czy to jest bezpieczne?
- Nie ma się czego bać, nic ci się nie stanie - odpowiedział wyciągając w moim kierunku rękę.
Chwyciłam jego dłoń i wsiedliśmy na Milent. Kiedy usiedliśmy wygodnie, stworzenie zaczęło biec. Po chwili jednak wzbiło się w górę. Lecieliśmy nad lasem. Z góry był taki piękny. To było takie piękne uczucie. Nagle skończył się las i zaczęliśmy lecieć nad jakąś wioską.
- Możemy się tutaj zatrzymać, chciałabym poznać tutejszych mieszkańców? - poprosiłam.
Chłopak przez chwilę się zastanowił, jednak po chwili nakazał Milent aby wylądowała w wiosce.
Nicholas pomógł mi zejść z grzbietu stworzenia. Powiedział coś gryfowi, a stworzenie odleciało.
Mieszkańcy dziwnie się nam przyglądali kiedy przechadzaliśmy się uliczkami. Czułam się tutaj jak w średniowieczu. Ludzie tutaj mieszkający musieli być biedni i żyć ciągle w ten sposób jak średniowieczni ludzie. Dzieci nie zwracały na nas uwagi i beztrosko bawiły się w berka. Nagle w oddali usłyszałam czyjeś krzyki. Zaczęłam biec w ich kierunku. Zobaczyłam tam żołnierzy króla Karliena. Niszczyli dobytek pewnego małżeństwa z dwójką dzieci. Dzieci płakały. Ich ojciec starał się jakoś powstrzymać żołnierzy, ale to było na marne.
- Ej... zostawcie tych biednych ludzi! - zawołałam.
Żołnierze tylko na mnie spojrzeli i wrócili do dalszego niszczenia domu.
- Wy durnie, zostawcie to w spokoju! - zawołałam ponownie lecz tym razem głośniej.
- Jak ty nas nazwałaś? - zapytał oburzony jeden z żołnierzy.
- Nazwałam was durniami - powtórzyłam bez obawy.
- Pożałujesz tych słów - powiedział mężczyzna kierując się w moja stronę.
Zatrzymał się przede mną i z całej siły uderzył mnie w twarz. Upadłam na ziemię, jednak nie straciłam świadomości. W tym samym momencie, Nicholas pojawił się na miejscu. W ręku trzymał bułkę, którą się delektował jak nigdy nic. No tak, ja tutaj staram się pomóc ludziom, a się obżera.
Podbiegła do mnie kobieta i podniosła moją głowę.
- Nie musiałaś tego robić, damy sobie radę - powiedziała kobieta wycierając łzy ze swoich policzków.
Wstałam z powrotem na nogi i zgięta w pół spojrzałam na kobietę. W tym samym momencie moje oczy się zmieniły. Kobieta nieco się przeraziła i już chciała krzyknąć, jednak uciszyłam ją przykładając sobie palec do ust. Kobieta mnie posłuchała.
- Ale z was debile, nie wiecie z kim zadarliście - powiedziałam wyprostowując się.
Spojrzeli na mnie jak na dziwoląga, jednak po chwil się spoważnieli.
- Ty jesteś tym upiorem co zabił księcia - powiedział jeden z żołnierzy.
Mężczyźni, że strachu nie mogli się się ruszyć.
- Więc co macie na swoja obronę? Jeśli będziecie przekonujący to może wam daruję życie - powiedziałam robiąc krok w ich stronę.
-Bo...
*********
Rozdział nieco poprawiony i troszkę zmieniony w jednym miejscu.
Czytelniku, jeśli zauważyłeś, jakiś błąd , napisz mi w komentarzu.
Jesteśmy ludźmi i błędy się zdarzają (szczególnie mi w gramatyce:P)
Czytelniku, jeśli zauważyłeś, jakiś błąd , napisz mi w komentarzu.
Jesteśmy ludźmi i błędy się zdarzają (szczególnie mi w gramatyce:P)
To jest świetne , warto było czekać tak długi czas już nie mogę się doczekać nexta
OdpowiedzUsuńps znalazłam jeden błąd
- Nie musiałaś tego robić, damy sobie radę - powiedziałam ( chyba powiedziała tu powinno być ) kobieta wycierając łzy ze swoich policzków.
Dziękuję za informację, już poprawiłam :)
UsuńAAA! Spóźniłam się. Szkoda, że już tyle rozdziałów, będzie mi trudno nadrobić. Jednak zaintrygował mnie szablon i wpis. No i w rolę Eleny wciela się Victoria Justice, którą bardzo lubię i jest zarówno "główną twarzą" na moim blogu.
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam: http://w-popiolach-igrzysk.blogspot.com/
Hej :)
OdpowiedzUsuńWyłapałam parę błędów:
W poniższych zdaniach, na końcu, zamiast znaku zapytania były kropki. Pytania zakańczamy pytajnikiem.
"- Co w tym takiego śmiesznego, to nie jest normalne. (?)
- Jakiej znowu niespodzianki, nie wystarczy już tego zamętu. (?)
- Możemy się tutaj zatrzymać, chciałabym poznać tutejszych mieszkańców. (?)"
"Chwyciłam jego dłoń i wsiedliśmy na Milent. Kiedy usiedliśmy wygodnie, stworzenie zaczęłO biec. Po chwili jednak wzbiłA się w górę."
W tych zdaniach ^ używałaś na zmianę rodzaju nijakiego i żeńskiego. Poprawnie było by:
"Chwyciłam jego dłoń i wsiedliśmy na Milent. Kiedy usiedliśmy wygodnie, stworzenie zaczęłO biec. Po chwili jednak wzbiO się w górę."
____________________________
"Nicholas pomógł mi zejść z grzbietu stworzenia, powiedział coś gryfowi, a stworzenie odleciało."
Powinno być tak:
"Nicholas pomógł mi zejść z grzbietu stworzenia. Powiedział coś gryfowi, a stworzenie odleciało."
___________________________
"Nagle w oddali usłyszałam czyjeś krzyki. Zaczęłam biegnąć w jego kierunku."
^ Usłyszała krzyki, okay. Tyle że użycie "biegnąć" nie jest poprawne. Poprawne byłoby "biec". Poza tym, "usłyszałam krzyki" "w jego kierunku".
W czyim kierunku?
Powinnaś napisać "w ich kierunku".
_________________________
"- Ej... zostawcie tych biednych ludzi - zawołałam."
Skoro zawołała, na końcu znania powinien być wykrzyknik.
_____________________________
- Wy durnie, zostawcie to w spokoju - zawołałam ponownie lecz tym razem głośniej.
Ponownie nie ma wykrzyknika.
____________________________
- Więc co macie na swoja obronę,(TU POWINIEN BYĆ PYTAJNIK) Jeśli będziecie przekonywający to może wam daruję życie - powiedziałam robiąc krok w ich stronę.
*Nie ma takiego słowa jak "przekonywający". Jest "przekonujący".
I na koniec:
"odpowiedział dalej głaskając gryfa."
Po "dalej" powinien być przecinek. Ponieważ gdy go nie ma, nie wiemy czy Nickolas "odpowiedział dalej, głaskając gryfa" czy też "odpowiedział, dalej głaskając gryfa"
Widzisz zależność? :)
I to by było na tyle z czepiania. ;)
Poza tymi błędami, które już ci wskazałam, rozdział mi się podobał. Mam jednak jeszcze jedno "ale", mianowicie: Gdzie był Nickolas gdy Kim oberwała w twarz?
Pozdrawiam i życzę weny! Zapraszam również na rozdział XXIV który przed ,momentem ukazał się na moim blogu ;*