sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 17

- Nie - odpowiedział troll.
Dziewczyna zaczęła się jeszcze bardziej szarpać i krzyczeć. Nagle Trytus złapał ją za głowę i jednym ruchem skrócił ją o głowę.
- Nieeeee - krzyknęłam.
Nagle ktoś pociągną mnie do siebie. Spojrzałam na twarz osoby i zrozumiałam, że przytuliłam się do Willa.
Z tłumu usłyszałam swoje imię. Spojrzałam w stronę ludzi i ujrzałam wśród nich znajomą osobę.
- Nicholas - zawołałam i pobiegłam w stronę chłopaka.
- Kim nic ci nie jest? - zapytał przytulając mnie do siebie.
- Nie mi nic nie zrobił ale jedna z dziewczyn straciła życie - odpowiedziałam.
- To nie podobne do trolli żeby zabijały ludzi, szybciej porwały, ale nie zabijały - powiedział po chwili zamyślenia.
Spojrzałam na jego ramię. Nie było tam żadnej rany, ani nawet draśnięcia.
- Co z twoim ramieniem? przecież jak wyjeżdżałam z domu miałeś obrzydliwą ranę, a tera nic.
- Twoja mama posmarowała mi nią jakąś maścią, którą znalazła, zanim Conor do mnie zadzwonił - odpowiedział i wyciągnął za pleców nóż.
- Co robisz? - zapytałam.
- Idę pogadać z Trytusem - odparł i ruszył w kierunku stwora.
Stałam tak w jednym miejscu i patrzyłam jak Nicholas szedł w kierunku trolla. Strach o chłopaka tak mnie sparaliżował, że nie mogłam nawet poruszyć palcem, a co dopiero się ruszyć z miejsca.
- Co ty sobie myślisz zabijając ludzi na ich terenie - zawołał chłopak.
- Jak to ich teren. To miejsce należy do Arklanu, nie widziałeś drewnianych wrót? - zapytał stwór.
- Jakich wrót? Przecież w tej okolicy nie ma żadnych wrót. Najbliższe to przy posiadłości Jacksonów...
Przysłuchiwałam się tak ich rozmowie gdy jakiś dźwięk dotarł do moich uszu. Nie był to żaden odgłos motoru lub samochodu. Ten dźwięk dobiegał z dalszej części lasu, która znajdowała się za plecami trolla. dźwięk stawał się coraz to głośniejszy i wyrazisty. Wydawało mi się, że już go gdzieś słyszałam. Było to chyba niedawno.
- Ty słyszysz to co ja?  Chyba jacyś rycerze jadą - odparł Will.
- Zaraz. To nie zwykli rycerze, tylko żołnierze Malgrata - powiedziałam i szybko krzyknęłam w stronę Nicholasa.
- Nicholas, musimy wiać z stąd!
- Czemu? - zapytał.
Nagle z lasu wyskoczyła duża grupa opancerzonych mężczyzn na czarnych rumakach. Nicolas odwrócił się szybko i kiedy zobaczył żołnierzy zaczął biec w moją stronę. Cala nasza trójka zaczęła uciekać...

 

1 komentarz:

  1. motyw z trolem jest bardzo przyciągający! aż się chce czytać, po za tym jestem ciekawa gdzie ucieknie Kim:)

    nowe opowiadanie: http://night-meeting.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń