sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 27

- Nic się ze mną nie dzieje - odpowiedziałam.
- To dobrze. Przykro mi  z  powodu mamy, to musi być cios dla ciebie. Ale jak chcesz to możesz na mnie liczyć - powiedział.
- Dziękuję, bardzo miło z twojej strony Derek, ale poradzę sobie sama - odpowiedziałam i wstałam z ziemi.
- Co planujesz teraz robić? - zapytał.
 Dziwne. Sama nie wiem co planuję zrobić. Pewnie obmyślać co przed paroma minutami powiedziała mi moja prawdziwa mama. A potem sama nie wiem. Za pewnie wybuchnie wojna o której tak wszyscy mówią. Ale jak mam to wszystko opisać Derekowi. Chyba najlepiej zrobię w ogóle mu nie mówiąc o czym myślę.
- Nie wiem. Za pewnie wrócę teraz do domu i będę żyć normalnie - odpowiedziałam.
Nagle twarz Dereka spoważniała. Jakby nie pasowało mu to co mu odpowiedziałam. Coś mi tutaj zaczęło nie pasować.
- O co chodzi? - zapytałam, czekając na odpowiedz.
Jednak chłopak nie odpowiedział. Za to podszedł do mnie bliżej i mocno pocałował w usta. Ja jednak nie chciałam tego pocałunku. Próbowałam się od niego odsunąć, jednak od za mocno mnie trzymał. Nagle spostrzegłam, że robi rękami jakieś figury w powietrzu. Nie oznaczało jednak to nic dobrego. Za drzew wybiegli żołnierze Karlena. W tym samym momencie Derek odsunął się ode mnie i szybkim ruchem złapał mocno za nadgarstki.
- Czemu tak długo? Już myślałem, że będę musiał ją tu całować do końca świata. Już wolałbym całować konia z języczkiem - zawołał do żołnierzy.
- Przepraszamy panie, ale coś nas zatrzymało - tłumaczył jeden z mężczyzn.
 Nie był on zbyt umięśniony. Właściwie to żaden z nich nie był wysportowany. Wszyscy z nich wyglądali jakby zostali wyciągnięci psu z gardła.
- Kłamiesz. Po prostu się zgubiliście - krzyknął Derek.
- Przepraszamy. To się więcej nie powtórzy. Obiecujemy - powiedział inny.
- No dobra, powiedzmy, że wam wierze, a teraz weźcie mi ją z oczu. Rzygać mi się chce jak na nią patrze. Tata i te jego głupie plany. Kazał mi ciebie i tego głupka uwolnić, żeby myślałaś, że mi się podobasz. Przecież to był obłęd. Jestem za ładny, żeby umawiać się z tobą.
Żołnierze złapali mnie za nadgarstki. Po moim ciele zaczęła płynąć mocniej krew. Ogarnęła mnie złość. I to nie jaka. Moje ręce zaczęły mnie palić. Odwróciłam się twarzą w stronę Dereka. Nie zwracał na mnie wcale uwagi. Zauważyłam, że w zbroi jednego z żołnierzy moje oczy zaczęły przybierać czarny kolor. Można powiedzieć, ze w miejscu oczu znajdowały się czarne plamy. Moje gałki  zrobiły się całe czarne.
- Oszukałeś mnie. To wszystko było kłamstwem - powiedziałam.
Mój głos jednak nie brzmiał jak kiedyś. Przepełniał go gniew. Był wysoki. Jakby ja nie byłam wcale sobą. Jakby byłam potworem. Najgorszym potworem, jaki kiedykolwiek istniał na świecie.
- Co ty robisz? - zapytał przerażony chłopak.
Nie zamierzałam mu wcale odpowiadać. Zamierzałam się zemścić. Nie dam mu za wygraną. Nagle moje dłonie zaczęły płonąć. Poczułam się silna. O wiele silniejsza niż zawsze. Zrobiłam krok w kierunku Dereka.
- Ratunku!!! - zawołał przerażony chłopak cofając się.
- Nic cię już nie uratuje - powiedziałam i przekrzywiłam głowę.
Chłopak nie mógł się już ruszać. Podniosłam rękę, a on wzniósł się nad ziemię. Kiedy opuściłam, spadł na ziemię z łoskotem. Podeszłam do niego. Klęknęłam. Położyłam dłonie na jego twarzy. Jego skóra zaczęła płonąć. Tkanki zaczęły powoli się spalać. Kiedy podnosiłam ręce, jego twarz była cała spalona. Tylko niektóre kawałki dawały poznać, że ofiarą jest Derek. Jego serce zaczęło słabnąć. Położyłam rękę na jego piersi z strony w której znajdowało się jego serce. Otwartą dłoń powolutku zaczęłam zwijać w pięść. Tym samym jego serce przyśpieszało i jeszcze większą trudnością pompowało krew do organizmu. Po chwili jednak pękło. Wstałam i odwróciłam się  od mężczyzn, którzy stali wryci po drugiej stronie polanu.
- Buu - powiedziałam i mężczyźni zaczęli uciekać w popłochu. Tak mnie to bawiło, wybuchał śmiechem...


3 komentarze:

  1. Nie ukrywam trochę zdziwiła mnie i wystraszyła xD postać jaką przybrała Kim kiedy się wkurzyła ale to jeszcze bardziej mnie przez to ciekawi. Świetne i czekam niecierpliwie na kolejną część. Weny życzę!!

    pozdro Żobena

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszyscy świrują. Savi... Kim.... :o
    Pozytywna masakra :D
    NAJLEPSZY ROZDZIAŁ EVER!
    Tylko kilka większych błędów wypatrzyłam :/

    ...I tak nigdy nie lubiłam Dereka :P
    No i muszę wymyślić jak brzmiało by Kim+Nickolas
    Kimkolas? xD
    .
    .
    .
    .
    nie!
    Nickim?
    hmm.... i tak ich nie spikniesz to co za różnica? :/
    Weny i niebieskiego jedzenia!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejkuu! Zgubiłam się! Znaczy nie wiedziałam, który rozdział ostatnio czytałam i czytałam chyba początku pięciu poprzednich rozdziałów, by ogarnąć, gdzie skończyłam ;) Ale na szczęście już jestem, znalazłam chwilkę i od razu skomentuję, żeby nie było, że zapomniałam ;)
    Jejkuuu po raz drugi! W życiu bym nie pomyślała, że Derek jest tak okrutny i że w ogóle tak z ojcem by spiskował. Jakoś mi nie pasowała do niego ta rola. Naprawdę!
    No i Kim, co się z nią dzieje! Jejkuuu! ;) Normalnie się wystraszyłam! :)
    Rozdział naprawdę trzymający w napięciu! Super mi się go czytało!
    Jak tylko znajdę chwilkę czasu to wpadnę i przeczytam resztę!
    Pozdrawiam serdecznie!
    Zuza <3

    OdpowiedzUsuń